Byłam w raju, ale tylko na weekend ;)

Dzisiejszy wpis wyjątkowo nie będzie o gotowaniu, ale ponieważ zdrowy tryb życia to nie tylko zdrowe odżywianie pozwolę sobie poopowiadać Wam o rowerowym raju, z którego wróciłam dzisiaj, akurat w dniu bez samochodu ;)

Kopenhaga

Być może ktoś kto na co dzień nie porusza się rowerem, traktując go jako zwykły środek transportu, uzna, że zbyt mocno się emocjonuję i przesadzam z tym rowerowym rajem ;) Jednak każdy kto jeździ na rowerze, wie jak często bywa to niebezpieczne wie, że infrastruktura rowerowa w Polsce wygląda tak, że albo jej w ogóle nie ma, albo bardzo często jest zrobiona w sposób nieprzemyślany, żeby nie powiedzieć, że głupi.

Ja na rowerze uwielbiam jeździć, ale robię to tylko dlatego, że naprawdę lubię. Brak dróg rowerowych, lub wszelkiego rodzaju przeszkody architektoniczne typu wysokie krawężniki, drogi rowerowe z kostki chodnikowej, dziury itp staram się traktować jako przeszkody, które są nie do uniknięcia ;)

W ten weekend miałam okazję pojeździć na rowerze po Kopenhadze i mimo, że rekreacyjnie wolę jeździć poza miastem, to w Danii jeździ się rewelacyjnie nawet po stolicy. Zwiedzając miasto przejechałam ok 40km i nie miałam ani jednej stresującej sytuacji związanej z ruchem samochodowo-rowerowym, co pewnie było efektem tego, że w Kopenhadze obok każdego pasa ruchu dla samochodów biegnie droga rowerowa w tym samym kierunku, o tej samej szerokości (ale na nieco większej wysokości), a dopiero obok chodnik (też troszkę wyżej).

Sygnalizacja świetlna jest osobna dla ruchu samochodowego i osobna dla rowerów, przy czym z tego co zauważyłam łatwiej trafić "zieloną falę" rowerem ;) Piesi w ogóle nie wchodzą na drogę dla rowerów, a kierowcy bardzo uważają na rowerzystów. Normalnie raj ;) I nawet to, że często jest problem ze znalezieniem miejsca do przypięcia roweru, bo wszystkie stojaki, znaki drogowe i płoty są zajęte wydaje się fajne ;)

Wracając do Polski... Akurat dzisiaj obchodzimy Europejski Dzień Bez Samochodu, który w naszym kraju - nie oszukujmy się, nie przyjął się za dobrze.
Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że wielu Polaków posiadanie samochodu uważa za pewien symbol statusu i jazda rowerem jest dla nich "niegodna" ;) Zresztą moje subiektywne odczucie potwierdziłam ostatnio czytając gdzieś artykuł z serii "Najgłupsze wymówki żeby nie jeździć na rowerze", gdzie jednym z powodów dlaczego Polacy twierdzą, że nie jeżdżą tym środkiem transportu jest to, że... uwaga... "rower to środek transportu dla biednych" :D Myślę, że tak głupi argument nie wymaga komentarza, ale w kontekście mojego wypadu do Kopenhagi nadmienię tylko, że Duńczycy (podobnie jak np Holendrzy) nie należą raczej do biednych narodów, mimo to większość z nich wybiera rowery i to mimo faktu, że pogoda przez większość czasu nie jest zachęcająca ;)

Miałam zamiar napisać jeszcze o korzyściach płynących z jeżdżenia na rowerze, ale za bardzo się rozpisałam, więc zostawię sobie to na kolejny wpis.

Tymczasem na koniec pozwolę sobie jeszcze na agitację w ramach Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego ;) Jeśli jesteście z miasta krasnali (nie trzeba być zameldowanym, wystarczy mieszkać) to zachęcam do głosowania na projekt nr 269 - "Rowerowy Wrocław - bezpieczne trasy rowerowe w centrum", o szczegółach możecie poczytać tutaj: https://www.wroclaw.pl/budzet-obywatelski-wroclaw/projekty/projekt,id,269

piętrowe stojaki rowerowe w Kopenhadze

Licznik rowerzystów ;)





















Komentarze

Popularne posty